"Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie też i twoje serce." Mt 6, 21

czwartek, 12 września 2013

„Moc bowiem w słabości się doskonali.”

Jeden z paciorków mojego różańca różni się trochę od innych - jest mniejszy i trochę zniekształcony. Pomimo to, mam do niego ogromny sentyment. A może nawet bardzo go lubię. Przypomina mi zawsze o cytacie z Pisma, który umieściłam w tytule. Pomimo to, że zasadniczo różni się od pozostałych, bardzo dobrze się komponuje, ma ten sam kolor i, co najważniejsze, bardzo dobrze spełnia swoją funkcję. J

Każdy z nas ma zapewne w swoim życiu pewną „piętę Achillesową”, jakiś punkt wrażliwszy niż inne, jakąś słabość, niedoskonałość, problem, coś, co przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, coś, czego się wstydzimy lub boimy, coś, z czym nie potrafimy sobie poradzić. Jakże często załamujemy się przez to, zamykamy w sobie, tworzymy w sobie przestrzeń niedostępną innym. Nie potrafimy sobie z tym poradzić. Pojawia się strach, coś, co skutecznie potrafi nam zrujnować nasze plany. Chcesz coś robić w życiu i wtedy pojawia się to „coś”, co pozwala ci stwierdzić: ‘to nie dla mnie’, ‘nie nadaję się’, ‘jestem beznadziejny’, ‘nic z tym nie da się zrobić’, ‘nikt nie może mi pomóc’. Myślisz sobie: ‘ta jedna jedyna rzecz, która mnie tłumi, to moje największe przekleństwo.’ A ja ci powiem coś, co może cię zdziwi. Ta jedna jedyna rzecz, która cię prześladuje, to twoje największe błogosławieństwo. To DAR :)

Po pierwsze, dzięki swojej słabości masz możliwość walczyć z nią, a przez to udoskonalasz się i masz możliwość zdobycia wszelkich cnót.
Po drugie, twoja słabość może być powodem, dla którego zbliżysz się do Boga. Dobrze wiemy, że ‘jak trwoga to do Boga’. Gdy mamy wszystko jak w bajce, gdy jesteśmy idealni, zaczynamy za bardzo wierzyć we własne siły, zagraża nam pycha, która odciąga od Boga i nie pozwala uznać Go za naszego Pana. To w końcu pychą zgrzeszył Zły. Nie mając żadnych niedoskonałości, z ludzkiego punktu widzenia, nie mamy powodu, aby zwrócić swoje spojrzenie ku Chrystusowi. Owszem powinieneś wówczas dziękować i chwalić Pana za to jak wiele dobra ci uczynił. Ale jednak częściej to właśnie te ciężkie doświadczenia, które wymykają się spoza naszej kontroli, zaczynają otwierać nas na pomoc  ‘z góry’.

Kiedy znowuż upadłam w ten sam błąd, mimo szczerego postanowienia, chociaż upadek ten był: drobna niedoskonałość i raczej mimowolna, jednak uczułam w duszy tak żywy ból, że przerwałam swoje zajęcie i na chwilę (42) [poszłam] do kaplicy, padając do stóp Jezusa. Z miłością i wielkim bólem przepraszałam Pana, wstydząc się tym więcej, że rano po Komunii świętej w rozmowie z Nim przyrzekłam mu wierność. - Wtem usłyszałam te słowa: Gdyby nie było tej drobnej niedoskonałości, nie przyszłabyś do Mnie. Wiedz, ile razy przychodzisz do Mnie uniżając się i prosisz o przebaczenie, tyle razy wylewam cały ogrom łask na twą duszę, a niedoskonałość twoja niknie przede Mną, a widzę tylko twą miłość i pokorę; nic nie tracisz, ale wiele zyskujesz...”
‘Dzienniczek’, cytat nr 1293

Po trzecie, nie mając żadnych słabości, zacieśnia się w tobie przestrzeń na działanie Ducha Świętego. Jednym słowem im bardziej coś jest idealne, tym mniej miejsca pozostaje dla Boga. Każda twoja niedoskonałość powoduje, że w twoim życiu może się ujawnić działalność Boża. Im bardziej się uniżysz, tym bardziej chwała Pana będzie mogła się ujawnić w tobie.

„Dlatego trzy razy prosiłem Pana, aby odstąpił ode mnie, ale Pan mi odpowiedział: „Wystarcza ci moja łaska. Moc okazuje swoją skuteczność w słabości”. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Z tych względów upodobałem sobie słabości, poniewierki i niedostatki, prześladowania i uciski [znoszone] dla Chrystusa. Kiedy bowiem odczuwam słabość, wtedy właśnie jestem mocny.”
(2 Kor 12, 8-10)

Bardzo często boimy się porażki, boimy się pójść na przekór swoim słabościom. Wolimy schować się z nimi w kącie, aby nikt nas nie zauważył. Pewnie większość z nas, gdyby usłyszała wołanie Pana i dowiedziała się, co ma w życiu robić, powiedziałaby „Proszę, tylko nie ja, weź kogoś innego. Ja się nie nadaje.” Ale Bóg cię zna i to On daje ci wszelką łaskę konieczną do wykonania tego zadania. Taka jest Jego wola. Jego moc okaże się skuteczna. Bo to będzie Jego moc, nie twoja. Gdyby chodziło o naszą moc, to byśmy padli na pierwszym zakręcie : ) Ale jeżeli Pan mówi, że tak ma się stać i, że zwyciężysz, to nie ma innej opcji, musisz Mu tylko zaufać.
„A Mojżesz rzekł do Jahwe:
- Proszę Cię, o Panie, nie jestem ja wymowny: ani [nie byłem] w przeszłości, ani też [nie stałem się nim] nawet odkąd przemawiasz do Twego sługi. Mam trudną wymowę i nieporadny język.
A Jahwe [tak] przemówił do niego:
- Któż to dał człowiekowi usta albo kto czyni [go] niemym czy głuchym, widzącym albo ślepym? Czyż nie Ja, Jahwe? Ruszaj więc teraz! Ja zaś będę na ustach twoich i pouczę cię, jak masz mówić.
Ale [Mojżesz] rzekł:
- Proszę cię, Panie, poślij raczej [innego], którego posłać zechcesz.
Wtedy Jahwe uniósł się gniewem na Mojżesza i rzekł:
- Czy nie ma Lewity Aarona, twojego brata? Wiem, że on potrafi mówić. On to właśnie wyjdzie naprzeciw ciebie, a kiedy cię zobaczy ucieszy się serdecznie. Z nim przeto będziesz rozmawiał i przekażesz mu, co ma mówić; Ja zaś będę na twoich ustach i na jego ustach i pouczę was, jak macie postępować. On będzie za ciebie przemawiał do ludu, będzie zatem [jak gdyby] twoimi  ustami, ty zaś będziesz dla niego [jak gdyby] Bogiem. Weź też do ręki tę laskę; za jej pomocą będziesz czynił znaki.”
 Wj 4, 10-17

Często zdarza mi się widzieć starsze osoby, które dalej nie pogodziły się z wieloma faktami ze swojego życia. Żyją samotnie, z uczuciem nienawiści, nie mogąc pogodzić się z przeszłością i doznaną krzywdą. Jak można w ten sposób żyć? Sami nigdy nie zaleczymy naszych ran. Zemsta nigdy nie pomoże w uzyskaniu spokoju wewnętrznego. Jeżeli liczymy tylko na siebie, wówczas nasze rany nigdy nie zostaną oczyszczone. Wówczas całe życie możemy być niewolnikami naszych problemów, naszych słabości. Tylko otwierając się na Chrystusa możesz się uleczyć i pokonać swe niedoskonałości. Chrystus nie zabliźni twoich ran. To co się stało już się nie odstanie, ale On otworzy twe rany i je oczyści. I otrzymasz pokój. Wpuszczając Jezusa do swojego życia pokonasz wszystkie problemy. Bo On będzie z tobą, będzie żył w tobie. Wówczas Jego moc, Jego chwała ukażą się w twoim życiu i zwyciężysz.

Życzę ci, abyś pewnego dnia mógł powiedzieć: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.” (Gal 2, 20)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


"Słuchajcie, chrześcijanie!
Byłem głodny - wy zaś dyskutowaliście o moim głodzie w swych humanitarnych organizacjach.
Byłem więźniem - wy zaś wyznaczaliście sobie spotkanie w kaplicy, aby tam modlić się o moje uwolnienie.
Byłem nagi - wy zaś organizowaliście Tydzień Miłosierdzia, urządzając zbiórkę starych i używanych rzeczy, aby mnie okryć.
Byłem bezdomny - wy zaś głosiliście mi kazania o bezpiecznym schronieniu w Przybytku Bożej Miłości.
Byłem ubogi - wy zaś dziękowaliście Bogu za to, co macie, i staraliście się o to, by wam było lepiej.
Byłem smutny - wy zaś pokazywaliście w telewizji zrozpaczone matki, płaczące nad swymi dziećmi z wydętymi brzuszkami i ogromnymi głowami.
Byłem znienawidzony - wy zaś upominaliście się w światowych organizacjach o prawa człowieka i wygłaszaliście referaty o równouprawnieniu wszystkich ludzi.
Byłem pogardzany - wy zaś piętnowaliście politykę rasową, a zarazem dzieliliście świat na pierwszy, drugi i trzeci.
Wygląda na to, że jesteście pobożni, bardzo szlachetni i całkiem blisko Boga.
Lecz ja wciąż jestem głodny, nagi, samotny, chory, uwięziony i bezdomny. I jest mi zimno..."

ks. Hieronim Siwek - 'MOJA PIĘKNA AFRYKA'

:)

:)